Wydaje Ci się, że skoro żyjemy w XXI w. to prowadzimy pełniejsze i tym samym lepsze życie od tego sprzed stu lat? Nic bardziej mylnego. Pod wieloma względami nasi pradziadkowie prowadzili tak alternatywne życie, że możemy o nim tylko pomarzyć.
Dziadków zwykle albo pamiętamy albo znamy przynajmniej z opowiadań rodzinnych. Gorzej z pradziadkami. To dla zdecydowanej większości osób już bardziej zamierzchłe czasy. Punkt dla Ciebie jak potrafisz przypomnieć sobie jak przynajmniej mieli na imię.
Jeżeli wydaje ci się, że Twoi pradziadkowie żyli w bardzo trudnych albo nudnych czasach, to czas popatrzeć na ich życie z zupełnie innej strony. To pokolenie może nas sporo nauczyć i sprawić, że nawet zatęsknimy za ich sposobem bycia, ponieważ:
1) Żyli po swojemu
Brak telewizji i Internetu miał swoje zalety, bo nie kształtował trendów i nie dostarczał masy bzdurnych informacji jak należy wyglądać, co robić i co mieć, żeby być modnym i na czasie. Stawiano bardziej na spontaniczność i kierowano się rytmami pór roku. Gdy szukałam w księgach metrykalnych informacji na temat przeszłości mojej rodziny to zaskoczył mnie fakt, że moi pradziadkowie wzięli ślub 14 lutego 1906 r. (dokładnie 110 lat później, gdy to piszę!). W Walentynki?! Taka była moja pierwsza odruchowa reakcja, po czym uśmiechnęłam się z przekąsem, gdy sobie uświadomiłam, że w tamtych czasach o tym święcie przecież nikt nie wiedział. W każdym razie moi pradziadkowie: Jan i Rozalia, ponad sto lat później nauczyli mnie, żeby nie kierować się trendami, a działać po swojemu. Moda na coś ma to do siebie, że przychodzi nieoczekiwanie.
2) Dzielili czas na pracę i na zabawę
Porządek domowy był ściśle powiązany z porami roku. Na wiosnę się siało, w lecie pracowało w polu, by na jesień zebrać to, co wyrosło. Prosty związek przyczynowo-skutkowy. W zimie natomiast było zwykle więcej czasu na wypoczynek i zabawy. Śluby na przykład odbywały się często w dni powszednie. Dla przykładu opisany ślub moich pradziadków odbył się w środę. Standardem były bowiem wesela wielodniowe, a do niedzieli trzeba było dojść do siebie 😉 Mało kto wyobraża sobie obecnie taką sytuację. O ironio czy to znaczy, że więcej pracujemy, a mniej się bawimy?
3) Doceniali muzykę na żywo
Naszym pradziadkom nie straszny był brak kaset, płyt ani plików mp3. Dzieliły ich od nich całe dziesięciolecia. Technika gramofonowa dopiero się rodziła, a pierwsza oficjalna stacja radiowa w Polsce powstała w drugiej połowie lat 20-tych. Ale bez obaw, zanim dostęp do radia się upowszechnił, pokolenia pradziadków miały swój własny odpowiednik Youtube – kapele ludowe z muzykantami. W mojej rodzinie był nim pradziadek Jan (zgadza się ten od ślubu), który wraz z synami Ignacym (klarnet), Władkiem (skrzypce) i Marcinem (kontrabas, w regionie basy) znikali często na kilka dni przygrywając do wesel. W ogóle muzykanci we wsi byli bardzo cenieni, bo rozkręcali niejedną imprezę. No i publiczność była zdecydowanie bardziej rozśpiewana.
4) Mieli ubrania szyte na wymiar
Co z tego, że masz w szafie dziesiątki markowych ciuchów uszytych w Indiach czy Bangladeszu. Nie dość, że w takich samych chodzą tysiące innych ludzi, to zwykle twierdzisz, że nie masz się w co ubrać. Jeżeli jakaś Twoja prababka potrzebowała nowej sukienki to musiała ruszyć głową czy lepiej jej będzie nauczyć się szyć czy jednak pójść do krawca. Zdejmowanie miary, szukanie materiału i odpowiednich dodatków sprawiały, że powstawały ubrania unikatowe. Wtedy może to była konieczność, ale dziś już luksus.
5) Byli artystami
Szydełkowanie, haftowanie, garncarstwo, rzeźbienie w drewnie, suszenie roślin – to tylko nieliczne sposoby na kreatywne spędzanie czasu. Artystą był każdy, kto tworzył coś z niczego. Dziś artystami nazywa się gwiazdy estrady i osoby z telewizji, zapominając o tym, że są oni często tylko wykonawcami pracy wymyślonej przez kogoś innego.
6) Szukali ratunku w naturze
Pokrojona cebula posypana cukrem albo polana miodem pomagała przy kaszlu. Herbatka rumiankowa wspomagała trawienie, a babka lancetowata goiła rany. To tylko kilka przykładów współdziałania z naturą i szukania naturalnych środków leczniczych. Pradziadkowie byli skarbnicą wiedzy z zakresu medycyny ludowej. Wiek później robimy z niej mały użytek i zamiast naturze wierzymy całkowicie firmom farmaceutycznym.
7) Odwiedzali się bez zapowiedzi
Każda okazja była dobra, żeby zaglądnąć do kogoś bez wcześniejszego umawiania się. Taka była norma. Nie było jak zadzwonić ani wysłać smsa. Dziś aż chce się niektórym życzyć odrobiny pobłażliwości, gdy widzą przez judasza nieproszonych gości 😉
8) Wyznaczali trendy w ekologii
Pojęcie żywności organicznej czy ekologicznej nie istniało w czasach naszych pradziadków. Żywność zdrową po prostu była. Nie podkręcano sztucznie domowej produkcji serów i wędlin. Nie przyspieszano wzrostu kurczaków. Nie gmerano w nawozach i nie zajmowano się GMO. Na własnym poletku uprawiano warzywa i zbierano owoce z sadów. Takiej samej jakości jak u sąsiada. Szkoda, że dziś za taką żywność, która była normą w czasach naszych pradziadków, przychodzi nam więcej płacić.
9) Żyli w domach z duszą
Piękne drewniane domy podkreślały urokliwy klimat wsi i miasteczek. Obecnie, nie licząc regionu Podhala, można ich ze świecą szukać. Wyparły je domy murowane, które stały się synonimem bogactwa. Domy z drewna popadły na długo w zapomnienie. A szkoda. Kto choć raz był w takim domu ten wie, że powietrze w nim inaczej pachnie, a człowiek czuje się jakoś bliżej natury. Taką przestrzeń się docenia. Powoli odwracają się trendy i powrót do drewnianych domów staje się coraz bardziej popularny. To znaczy, że wracamy do korzeni?
Na wynos:
Kopanie w historiach rodzinnych może doprowadzić do odkrycia niezłych skarbów i zaowocować alternatywnymi sposobami na własne życie. W gruncie rzeczy wcale nie różni nas tak wielka przepaść międzypokoleniowa. Czego jeszcze mógłbyś pozazdrościć swoim pradziadkom?
Zapraszam do komentowania.